Pierwsza zimowa wyprawa w góry – o co zadbać?

Jak się człowiek wciągnie w górskie wędrówki, to nie chce ich przerywać, nawet gdy spadnie śnieg i wieje lodowaty wiatr. I super! Trzeba jednak pamiętać, że góry zimą są zupełnie inne, zdecydowanie mniej bezpieczne. Wymagają więc nieco innego przygotowania, zwłaszcza gdy wyruszasz po raz pierwszy i nie wiesz jeszcze, czego się spodziewać.

Zimowe wędrowanie jest wspaniałe

Wiadomo na pewno, że na początku nie ma sensu inwestować milionów monet w sprzęt górski – bo przecież nie masz pewności, czy zimowe wędrówki w ogóle są dla Ciebie. Opowiem Ci więc, jak ja zaczynałam swoją zimową przygodę.

Ogólne wskazówki dotyczące pierwszej górskiej włóczęgi znajdziesz w tym wpisie, od niego zacznij. Większość z nich obowiązuje również zimą, należy je tylko lekko zmodyfikować i dostosować do panujących warunków. Z tego powodu nie będę powtarzała znaczącej części zawartych tam informacji.

Logistyka i planowanie trasy

Schronisko
Zrób przerwę i zatrzymaj się w schronisku

Pierwsza zimowa wędrówka powinna być dość krótka. Najlepiej wybierz taką trasę, która umożliwi Ci odpoczynek w cieple schroniska albo jej skrócenie. Jeśli podróżujesz zbiorkomem, uwzględnij też oczekiwanie na pociąg lub autobus. Zakończ wędrówkę w takim miejscu, w którym jest poczekalnia, otwarta kawiarnia albo inne schronienie.

Przy planowaniu weź dużo większą poprawkę na wyliczenia czasowe. O ile latem wystarczy dodać połowę czasu, to zimą pomnożyłabym wynik z aplikacji raz dwa. To było jedno z moich większych zimowych zaskoczeń: jak dużo wolniej poruszam się w śniegu i po lodzie.

Koniecznie sprawdź prognozę pogody i opis warunków panujących na wybranych przez Ciebie odcinkach. Jeśli nie są zbyt optymistyczne, wybierz inny termin, zwłaszcza na pierwszy raz. Szczególnie zwróć uwagę na siłę wiatru, bo ten skutecznie obniża odczuwalną temperaturę i lekki mróz może zamienić w przenikliwe zimno.

Ubiór

Zadbaj o kopytka

Raczków nie da się przecenić. To najważniejszy element zimowego wyposażenia.

Dobre buty są jeszcze ważniejsze zimą. Latem mają ogromne znaczenie, ale zimą to już w ogóle. Kup sobie zimowe, górskie buty. I do tego raczki albo chociaż specjalne antypoślizgowe nakładki. Raczki całkowicie zmieniają komfort zimowych wycieczek, ale dużo ważniejsze jest to, że zwiększają bezpieczeństwo. W raczkach ryzyko złamania nogi na śliskim lodzie znacząco spada. 

Przydatne są też kijki trekkingowe, ale swoje kupiłam dopiero po jakimś czasie. Pierwszy zimowy trekking robiłam bez nich. Jeśli masz ograniczony budżet i musisz wybierać między kijkami i raczkami, to nawet się nie zastanawiaj. Raczki.

A jeśli w ogóle nie masz budżetu, sprawdź opcję wypożyczania sprzętu, np. w Decathlonie. Możesz wypożyczyć nie tylko raczki, ale nawet kurtkę zimową. O ile masz szczęście i akurat Twój sklep ma takie rzeczy na stanie. Zimą raczki znikają z prędkością światła.

Górscy wędrowcy mają warstwy

To najważniejsza zasada kompletowania zimowego outftu. Człowiek w górach, tak jak ogry i cebula, powinien mieć warstwy. Dzisiaj, po roku włóczenia się po Sudetach, mam już całkiem fajny zestaw, ale na swoją pierwszą wyprawę nie robiłam żadnych specjalnych zakupów. To znaczy poza butami, raczkami i kilkoma drobiazgami, o których za chwilę.

Co miałam na sobie podczas pierwszego zdobywania Stogu Izerskiego po 15 latach przerwy?

Moja pierwsza zimowa wycieczka. Nie zamarzłam!

Dół człowieka:

  • zwykłe legginsy, które noszę na siłownię
  • bawełniane, ciężkie bojówki
  • ciepłe skarpety
  • zimowe buty

Góra człowieka:

  • podkoszulek
  • sportowy t-shirt z długimi rękawami
  • polar
  • lekka kurtka zimowa (lekka w znaczeniu “na lekką zimę”, bo tylko taką w tym momencie miałam)

Ponieważ strasznie marzną mi dłonie, miałam też dwie pary rękawiczek. Okazało się potem, że dość standardowy sposób na zimę – mieć rękawiczki wewnętrzne i zewnętrzne. Do tego czapka i szalik (w moim przypadku chusta wielofunkcyjna zdobyta na jakimś Runmageddonie). 

Czy to było wystarczające?

W zupełności. Czułam chłód tylko na początku i gdy stałam zbyt długo w miejscu. W czasie marszu mój organizm bardzo szybko się rozgrzewał. Do tego stopnia, że po drodze ściągałam niektóre warstwy.

Przy okazji: uważaj, żeby się nie przegrzać. Spotkałam kiedyś na trasie ratowników górskich, którzy kazali mi rozpiąć kurtkę, a najlepiej zdjąć coś z siebie. Powiedzieli wtedy, że to najczęstszy błąd zimowych turystów: przegrzewają się. Stąd już prosta droga do zasłabnięcia i innych niemiłych atrakcji.

O tym, jak się ubieram dzisiaj i jak radzę sobie z czapką przy dredach, napiszę innym razem.

Co w plecaku?

Dużo kalorii

Zimą Twój organizm zużywa dużo więcej energii na utrzymanie się w sensownej temperaturze, dlatego musisz dostarczyć mu znacznie więcej kalorii niż latem. Świetnie sprawdzą się wszelkie czekolady (zimą się nie roztopią!), orzechy i dość tłuste jedzenie. Oczywiście, bez przesady – kabanosy będą spoko (na szczęście dzisiaj jest ogromny wybór także wege kabanosów!). Jakiś czas temu ktoś mi doradził, żebym na takiej męczącej trasie jadła coś co pół godziny, np. pół batonika czy jakiegoś cukierka. Dzięki temu będę na bieżąco dostarczać mojemu ciału energię. Oczywiście, zwykle o tym zapominam, ale ostatnio noszę w kieszeni kakaowe mleko w tubce i staram się dość często pociągnąć łyka. I czuję, że działa.

pamiętaj też o wodzie. Zimą obowiązkowy jest termos z gorącą herbatą. Na co dzień piję gorzką, ale na włóczęgę dodaję jakieś słodzidła, np. sok malinowy albo miód. Gdy robię herbatę gdzieś na trasie, dosypuję saszetkę cukru. W domu taki napój nie przejdzie mi przez gardło, ale zimą to dodatkowe kalorie, których mój organizm potrzebuje

Przydatne gadżety

Weź ze sobą wszystkie te rzeczy, które zabierasz w góry latem. Oprócz tego warto mieć dodatkową parę skarpetek czy rękawiczek na wypadek przemoczenia podstawowych. Cudownym zimowym gadżetem są chemiczne ogrzewacze do rąk (i do innych części ciała też), które utrzymują ciepło przez około 6 godzin. Gdy marzły mi dłonie, taki ogrzewacz czynił cuda. Ostatnio odkryłam też magię, jaką czyni specjalny zimowy krem do twarzy. Dzięki niemu skóra na mrozie nie szczypie aż tak bardzo. Zimowa pomadka to również obowiązkowe wyposażenie (zdaje się, że wystarczy wazelina).

Bywają i takie warunki, trzeba się na nie przygotować.

Zimą pilnuję też bardziej powerbanka. Mróz przyspiesza rozładowywanie się baterii, a telefon stanowi bardzo ważny element mojego wyposażenia. W razie zagrożenia to on umożliwi mi wezwanie pomocy. Jest to szczególnie ważne, gdy wędruję sama i jestem zdana tylko na siebie (ale nie rób tego za pierwszym razem). Żeby powerbank spełniał swoją rolę, zawijam go w chustę i chowam głęboko do plecaka. Telefon zaś noszę w wewnętrznej kieszeni kurtki, gdzie jest mniej narażony na zimno.

Nie wyobrażam sobie zimowej włóczęgi bez latarki (najlepsza jest czołówka). Zimą zmrok zapada wcześniej, większe jest więc ryzyko wracania po ciemku, gdy – na przykład – pomylę drogę. W apteczce mam folię NRC, której działanie jest co prawda przeceniane, ale stanowi świetną warstwę izolującą.

Kwestie bezpieczeństwa

Pamiętaj, z górami nie ma żartów – zwłaszcza zimą. Oblodzone, śliskie szlaki, potencjalne lawiny, silny wiatr – to wszystko zwiększa ryzyko nieszczęśliwego wypadku. Wychłodzenie, złamanie nogi, porwanie przez lawinę… Zagrożeń jest sporo. Poniżej kilka zasad, do których należy się bezwzględnie stosować, by górska włóczęga nie zamieniła się w walkę o życie.

  1. Przygotuj się dobrze do wyprawy.

To znaczy: sprawdź prognozę pogody, przygotuj właściwy ubiór. Zaplanuj rozsądną, niezbyt długą trasę ze schroniskiem po drodze. Weź ze sobą ciepłe napoje i kaloryczne jedzenie.

  1. Trzymaj się szlaków.

To oznacza też, że jeśli szlak jest zamknięty, to jest zamknięty nie bez powodu – najczęściej jest to zagrożenie lawinowe. Czasem zimowy przebieg szlaku różni się od letniego, nie chodź więc na na pamięć.

  1. Daj komuś znać o trasie wędrówki.

W schroniskach były kiedyś księgi wyjść – stąd było wiadomo, że ktoś nie wrócił i trzeba go szukać. Zostaw komuś rozpisaną trasę z przewidywanym czasem jej trwania. Szczególnie, jeśli wędrujesz samotnie – ale zdecydowanie to odradzam na pierwszy raz.

  1. Zapisz sobie numery alarmowe.

Zainstaluj też aplikację “Ratunek”

  1. Nie ignoruj ostrzeżeń.

Oczywiście, najpierw musisz je sprawdzić. Najlepiej na stronie GOPR-u.

Jeśli zadbasz o swoje bezpieczeństwo, nic nie przeszkodzi Ci w cieszeniu się zimowymi widokami! 🙂