Moim marzeniem jest mieszkanie w takim miejscu, żebym miała pod ręką zarówno góry, jak i morze. Bo choć zwykle włóczę się po górach, to morze też ukradło mi duszę.
Marzyłam długo, żeby zobaczyć morze zimą. Takie surowe, mroźne. W końcu impulsywnie kupiłam bilety na pociąg, namotałam z rezerwacją noclegu… i wreszcie tu jestem. Nad morzem. Zimą.
Morze jest tęsknotą. Zimą też jest tęsknotą.
Kiedyś myślałam, że słuchanie jego szumu i zatapianie wzroku w falach ukoi moje serce. Tak się nie stało. Wręcz przeciwnie: nad morzem tęsknię jeszcze bardziej.
Spoglądanie na jego bezkres budzi we mnie nowe pragnienia. Myślę, że rozumiem teraz ludzi, którzy od wieków gnają za horyzont. Pognałabym z nimi.
Wiedziałam, co będę tu czuła – i dlatego chciałam znów zapatrzeć się w fale. Pozwolić sobie tęsknić i marzyć tak, jak nigdzie indziej nie można.
Na brzegu morza moje serce próbuje wyrwać się z klatki piersiowej i popędzić w dal.