Idę w góry! Jak się przygotować?

W poprzednim tekście rozprawiłam się (a przynajmniej taką mam nadzieję) z wszelkimi wymówkami, by w góry nie pójść. A skoro już decyzje zapadły, to trzeba się przygotować. Poniżej prezentuję więc garść porad pisanych z perspektywy totalnego laika, człowieka bez kondycji, osoby, która dopiero góry odkrywa i wychodzi z założenia, że to ma być po prostu fajna przygoda.

Chodźmy w góry!Pierwszy raz wybierz się w góry późną wiosną albo wczesną jesienią. Na szlakach nie będzie wtedy lodu i śniegu (choć na Śnieżce brodziłam w śniegu nawet w maju – to jednak nie jest dobry wybór na pierwszy raz), ale nie zabiją Cię też upały. Nie polecam zaczynać zimą: lepiej poznać szlaki w bardziej sprzyjających warunkach i stopniowo przygotować się do zwiększania poziomu trudności. O przygotowaniu do zimowej wyprawy przeczytasz tutaj.

Logistyka

Planowanie trasy

Na początek trzeba wybrać szlak. Ja w tym celu wykorzystuję aplikację Mapa Turystyczna. Ustawiam sobie punkty, które chcę odwiedzić, a mądre algorytmy proponują mi trasę. Od razu też informują, ile powinna trwać oraz jak wysoko i jak stromo będzie po drodze. Na początku polecam podchodzić sceptycznie do wyliczeń czasowych. Sama dodawałam połowę czasu. Zresztą, nadal biorę poprawkę, bo przecież trzeba się czasem zatrzymać, odpocząć, coś przekąsić.

Przykładowa trasa w formie pętli z Sobótki (dojazd autobusem) na Ślężę i z powrotem

Na początek wybierz prosty, popularny szlak. Na przykład żółty z Przełęczy Tąpadła na Ślężę albo czerwony ze Szklarskiej Poręby na Halę Szrenicką. Będą tam tłumy, ale droga jest szeroka i dobrze oznakowana. Na końcu możesz wejść do schroniska. To znaczy, na Ślęży nie bardzo, ale można kupić coś do jedzenia przez okienko i odpocząć pod wiatą.

Dojazd

Ponieważ jestem fanatyczką Kolei Dolnośląskich (niestety, to nie jest post sponsorowany), to zwykle moje trasy zaczynają się i kończą przy stacjach PKP. Bilety kupuję zwykle w Koleo, tam też sprawdzam rozkłady. Jeśli gdzieś nie dojeżdżają pociągi, to szukam połączenia na stronie E-Podróżnik. Niezbyt za nią przepadam, bo często wyszukuje dziwne rzeczy i nie ma aplikacji (w sensie porządnej wersji mobilnej), ale nie znalazłam nic lepszego.

Ubiór

Przede wszystkim buty

Buty są najważniejsze. Jeśli masz kupić jedną rzecz na wycieczkę górską – niech to będą buty. Mogą to być nawet najtańsze buty górskie z Decathlonu. Niektórzy twierdzą, że na proste trasy wystarczą adidasy, ale ja się z nimi nie zgadzam. To kwestia bezpieczeństwa.

Osobiście preferuję obuwie za kostkę, wodoodporne i z antypoślizgową podeszwą. Buty powinny chronić przed skręceniem czy zwichnięciem stawu, zabezpieczają też przed niesprzyjajacą temperaturą i wilgocią.

Cała reszta

Okulary przeciwsłoneczneTutaj nie ma już większej filozofii. Oczywiście, można nosić rzeczy, w których będzie mniej lub bardziej wygodnie, ale na początek naprawdę nie ma sensu wydawać ciężkich pieniędzy. Na swoje pierwsze górskie wycieczki chodziłam w bojówkach i t-shircie funkcyjnym, który dostałam na jakimś biegu z przeszkodami (tak, mam takie dziwne doświadczenia). Na to bluza i kurtka na wypadek deszczu, wiatru lub gwałtownego ochłodzenia. Pogoda w górach naprawdę jest zmienna, dlatego poleca się ubieranie na cebulkę, by łatwo dostosować się do panujących warunków.

Nie zapomnij o czapce z daszkiem (albo nawet i chustce na głowę) i okularach przeciwsłonecznych. Okulary miej ze sobą zawsze, także zimą. Śnieg odbija mnóstwo światła i nawet w pochmurny dzień potrafi zmęczyć oczy.

Jeśli chodzenie po górach okaże się wciągające, to z pewnością dokupisz lepsze ubrania. Na razie zobacz, czy w ogóle zechcesz po nich wędrować.

Plecak i jego zawartość

Prowiant, omnomnomnomnom

Weź to, co lubisz i co z chęcią zjesz. Oczywiście, mogę doradzić konkretne przekąski, ale nie do końca ma to sens. Wszyscy polecają na przykład gorzką czekoladę – tylko co mi po niej, skoro szczerze jej nie zniosę i nie ma żadnych szans, żebym ją zjadła? Mogę ją zabrać, tylko najpewniej wróci ze mną w nienaruszonym stanie. Orzechy są super, bo kaloryczne i w ogóle, ale osoba z alergią raczej z tej polecajki nie skorzysta.

Przerwa na jedzeniePrzy pakowaniu prowiantu wybierz rzeczy, które nie rozlecą się w transporcie i które lubisz. Ot, cała filozofia. Z czasem opracujesz sobie swoje własnego górskie menu.

Ja na przykład prawie nie jem w trasie. Robię sobie cztery kanapki, z czego jedną zjadam na śniadanie w pociągu, a drugą w drodze powrotnej, na szlaku zaś bywa różnie. Kiedyś pakowałam wegekabanosy, ale też przestałam je zjadać, więc sobie odpuściłam. Sprawdzają mi się za to batoniki z orzechami, a zimą skondensowane mleko o smaku kakaowym. Takie w tubce.

Stay hydrated, czyli pij wodę

To bardzo ważne. Weź ze sobą około 2 litrów płynów i wypij je po drodze. Latem więcej. W chłodniejsze dni zapakuj termos z herbatą, najlepiej słodką.

Plecak

Ostatnio kupiłam sobie taki bardziej wypasiony, ale przez dłuższy czas służył mi jeden z najtańszych dostępnych w Decathlonie. Najważniejsze, żeby miał pas biodrowy, reszta to kwestie wtórne, choć nawet to nie jest koniecznością na początek. Weź taki plecak, jak masz i w którym zmieścisz podstawowe wyposażenie.

Mój ma pojemność 30 l, ale potrafię się do niego spakować na 5-dniowy wypad. Na jednodniowe wycieczki wystarczy mniejszy. Odradzam wszelkie torebki i inne wynalazki, które nosi się na jednym ramieniu.

Z czasem oczywiście człowiek zapragnie lepszego plecaka. Na przykład takiego, który ma doskonałą wentylację i nie klei się do pleców. Albo takiego z miękkimi szelkami. Generalnie człowiek z czasem pragnie lepszego sprzętu, który daje więcej komfortu.

…i jego wyposażenie

Co – poza jedzeniem – warto spakować do tegoż plecaka?

  • papierową mapę (choć pewnie wcale jej nie użyjesz),
  • naładowany powerbank – ważny szczególnie zimą, gdy baterie szybciej się wyczerpują,
  • chusteczki, mogą być nawilżane,
  • apteczkę z podstawowym wyposażeniem,
  • coś ciepłego na wypadek zmiany pogody,
  • płaszcz przeciwdeszczowy, nawet taki foliowy, jednorazowy,
  • krem z filtrem (zawsze o nim zapominam i chodzę potem poparzona),
  • gotówkę, bo w schroniskach nie zawsze można płacić kartą.

Przydatne aplikacje

Trasy w górach są malowniczeUmówmy się: dzisiaj telefon to takie przenośne centrum dowodzenia. Sama korzystam z niego w górach i zachęcam do tego innych, bo to często kwestia bezpieczeństwa.

Aby w pełni korzystać z aplikacji, trzeba uruchomić udostępnianie lokalizacji, bo opierają się głównie na GPS. Nie zapomnij też o naładowaniu telefonu i weź ze sobą powerbank.

Przed wyjściem w góry zainstaluj sobie takie apki:

  • Ratunek. Dzięki niej w każdej chwili wezwiesz pomoc. Możesz dodać informację o stanie zdrowia, zażywanych lekach i kontakt do bliskiej osoby.
  • Mapa Turystyczna, o której już wspominałam. Zaplanujesz w niej trasę, sprawdzisz swoje obecne położenie i obliczysz czas potrzebny do przejścia szlaku. Niektórzy wolą aplikację Mapy.cz, ale mnie polska wersja całkowicie zadowala.
  • Aplikacje pogodowe. Obecnie korzystam z dwóch: METEO ICM i METEO IMGW. Ta druga umożliwia sprawdzenie prognozy na nieco dłuższy czas. Jest też bardziej czytelna, bo to cyferki, a nie wykresy.
  • Koleo, Portal pasażera i inne tego typu apki pozwalają mi na bieżąco sprawdzać możliwość dojazdu i powrotu. Czasem czuję się gorzej i postanawiam zejść krótszą trasą – dobrze wtedy sprawdzić, czy mam jak dojechać do domu.

Social media i strony internetowe

Poza aplikacjami korzystam też z kont na Instagramie i stron internetowych. Informacje o aktualnych warunkach w Karkonoszach sprawdzam na instagramowym profilu GOPR Karkonosze, bo w stories często wrzucają bieżące dane, filmy i zdjęcia. Ostrzeżenia i komunikaty pogodowe znajduję na stronie GOPR-u.

Góry Wałbrzyskie

Ekipa

Jeśli idziesz w towarzystwie (a właśnie to polecam na pierwszy raz), ustalcie ze sobą zasady. Upewnijcie się, że wszyscy macie ten sam plan wycieczki. Określcie miejsce spotkania, gdybyście się z jakichś powodów rozdzielili. Sprawdźcie też, czy macie swoje numery telefonów – w dobie Facebooka to nie jest takie oczywiste. Czasem zasięg jest na tyle kiepski, że internet nie hula, ale można do siebie zadzwonić.

Jeśli wybierasz się samotnie, przekaż bliskiej osobie plan wyprawy i melduj się jej co jakiś czas. O samotnych wyprawach pojawi się tu więcej tekstów.

Trening i forma

Czy należy jakoś specjalnie zadbać wcześniej o kondycję? Moim zdaniem nie ma takiej potrzeby. Moja na przykład wciąż nie istnieje. Ważne tylko, by iść w swoim rytmie. Jeśli oznacza to mozolne wleczenie się – to trudno, widocznie tak musi być.

Tutaj dodam jeszcze, że zazwyczaj początek wędrówki jest koszmarny. Zastanawiam się zawsze, na co mi to było, pragnę umrzeć albo chociaż zawrócić i poleżeć sobie w domu. To jednak po chwili (czasem dłuższej) przechodzi: łapię rytm, zaczynam dostrzegać widoki i jakoś idę. Krok za krokiem, noga za nogą, aż do celu.

A następnego dnia leczę zakwasy i planuję kolejną włóczęgę. To wciąga, naprawdę.